26 Jun
Test: Porsche Taycan Turbo

Porsche Taycan Turbo



Umawiając się na jazdę próbną Porsche Taycanem Turbo wydawało mi się, że wiem czego się spodziewać - Niemcy poważnie potraktowali wyzwanie rzucone przez Teslę i nie byliby sobą, gdyby nie zrobili lepszego auta elektrycznego. Jeździłem Teslą S i w skrócie, prócz przyjemności płynącej z błyskawicznego przyspieszenia do 100 km/h auto zawiodło mnie brakiem mocy powyżej 100 km/h, jakością wykończenia ale także ociężałym prowadzeniem bez wyczucia.  Dodajmy do tego bardzo słabe hamulce i efekt jest mizerny. Nawet od strony stylistycznej nie jest niczym wyjątkowym. Reasumując, prócz przyspieszenia auto nie miało nic ciekawego do zaoferowania.  Poprzeczka została zawieszona wysoko przez Teslę (głównie przez fanów marki) w kategorii “auto elektryczne”. Jednak w kategorii ogólnej “samochód”, zestawiając ją z maszynami zasilanymi silnikiem spalinowym, nie jest w moim odczuciu niczym wyjątkowym, a na pewno nie ma nic wspólnego z autem sportowym. Zostaję przy benzynie. Pomyślałem, że Porsche zapewne wyprodukuje auto szybsze, ale nie przeskoczy przecież wysokiej masy, nietypowego rozłożenia masy czy napędu na 4 koła. Jednak to, co przeżyłem w trakcie testu, przerosło moje oczekiwania. I to mocno.



Jednym z powodów, dla którego Taycan Turbo jest maszyną wyjątkową, jest jego specyfikacja. Dla kontekstu:

  • 460 kW czyli 625 KM (możliwe chwilowe zwiększenie do 680 KM)
  • Moment obrotowy 850 nm (dostępny oczywiście 100% od razu)
  • Masa 2305 kg 
  • Przyspieszenie 3.2s 0-100 km/h (0-60 mph 3.0s)
  • Zasięg między 380-450 km
  • Napęd na 4 koła
  • 2 biegowa skrzynia biegów



Parametry robią wrażenie i po przeliczeniu koni mechanicznych na tonę okazuje się, że stosunek mocy do masy wynosi 271 KM / 1000 kg. Jest więc identyczny jak w seryjnym Nissanie GTR R35. Wspomniany Nissan ma już kilka lat i uznawany jest za ciężki, ale bardzo sprawnie poruszający się samochód.

 


Tajemnicą skuteczności układu napędowego jest instalacja elektryczna o napięciu 800V. Pozwala na lepsze zarządzanie energią, lżejsze okablowanie i wysokie osiągi nie tylko podczas poruszania się. Ładowanie wystarczające na przejechanie 320 km odbywa się w około 20 minut z 270 kilowatowej ładowarki. Ponadto, Taycan może odzyskać do 265 kW energii kinetycznej, którą zamienia na potencjalną kierowaną z powrotem do akumulatorów.



W samochód rozmiaru BMW serii 5 zapakowano 2 silniki elektryczne z wyścigowego 919 - dzięki użyciu silników synchronicznych z magnesami trwałymi producent uzyskał imponującą jak na auto elektryczne gęstość mocy. Na straży dobrego prowadzenia stoi system Torque vectoring (PTV Plus) oraz elektromechaniczna stabilizacja przechyłu wraz z adaptacyjnym zawieszeniem pneumatycznym.



Współczynnik oporu powietrza Cd równy 0.22 czyni Taycana najbardziej aerodynamicznym samochodem marki Porsche. Dzięki płaskiej podłodze i aktywnym aerodynamicznym elementom czy specjalnie zaprojektowanym felgom samochód przecina powietrze z łatwością, oszczędzając energię potrzebną do generowania potężnych przeciążeń w trakcie przyspieszania.



Po raz kolejny, Porsche przenosi technologię wyścigową do samochodów cywilnych. Dopracowywany w 919 elektryczny układ zaprocentował technologicznym zaawansowaniem auta w produkcji masowej. W rezultacie Porsche stworzyło napęd, który ma cechy elektrycznego samochodu sportowego - pozwala na przenoszenie imponujących osiągów raz za razem, bez zadyszki i bezawaryjnie, stale na równych parametrach. Bez potrzeby przerw na chłodzenie podzespołów.



Przy pierwszym kontakcie największe wrażenie robi niezwykle brutalne przyspieszenie wynikające z ogromnej, sprawiającej wrażenie wręcz nieskończonej mocy. By uświadomić jak gwałtownie następuje nabieranie prędkości, należy porównać Taycana do sportowego motocykla o pojemności 1000 cm3 lub większej. Do tej pory tylko na jednośladzie byłem w stanie doświadczyć tak gwałtownego przyspieszenia. Sposób myślenia również należy mieć podobny jak na motocyklu - trzeba patrzeć daleko do przodu, myśleć za wszystkich i przewidywać każdy scenariusz na drodze. Nikt nie spodziewa się, że auto wyrwie do przodu z takim impetem. Rzeczy dzieją się na tyle dynamicznie, że używanie lewej nogi na pedale hamulca nabiera sensu. Przy błyskawicznej reakcji na gaz, bez turbodziury ani czasu potrzebnego na wejście na obroty warto równie błyskawicznie reagować hamulcem - przekładanie nogi między pedałami zdaje się kaleczyć rytm prowadzenia i dynamikę poruszania tej maszyny.  Dodajmy do tego wspomnianą wcześniej imponującą gęstość mocy i okazuje się, że samochód nie chce przestać się rozpędzać. Dzięki dwubiegowej skrzyni biegów gdy wydaje nam się że auto słabnie, czuć przełączenie w napędzie i zaczynamy zabawę od nowa. 



Taycan jest tak skutecznym pojazdem, że po kilku godzinach intensywnej jazdy czuć fizyczne zmęczenie a poobijane organy wewnętrzne po prostu bolą od przeciążeń którym są poddawane. To nie jest zwykły miejski ekologiczny samochód - to poważna i szybka maszyna. Kolejna rzecz, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie to sposób w jaki Taycan zmienia kierunek. Pomimo masy 2300 kg auto reaguje bardzo żywo i lekko na komendy kierowcy. Przejście z ostrego prawego zakrętu w lewy zachodzi w podobny sposób co w sportowym sedanie z optymalnym rozkładem masy, np. BMW M3. Przód wskazuje kierunek bez cienia podsterowności a nadwozie bez przechyłu podąża zadanym torem jazdy w kontrolowany i przyjemnie sztywny sposób przerzucając jedynie masę z jednej strony na drugą. To kompletna nowość dla samochodu elektrycznego - inne modele elektryków prowadzą się jakby były zawieszone na żelatynie. Przed jazdą Taycanem byłem pewien, że tak ciężki samochód nie ma prawa tak dobrze trzymać toru jazdy. Układ hamulcowy również zasługuje na pochwałę. Testowany egzemplarz miał konwencjonalne stalowe tarcze które bardzo dobrze radziły sobie w trakcie jazdy i prób przyspieszenia. Rekuperację energii można całkowicie wyłączyć by samochód prowadził się jeszcze bardziej naturalnie. Choć nie mam uwag co do sprawności układu to dla każdego kto uzna, że potrzebuje jeszcze więcej siły hamowania dostępny jest zestaw ceramicznych tarcz.



Moim zdaniem Taycan to najlepiej zaprojektowany i najlepiej prowadzący się seryjny samochód elektryczny jaki powstał. Spełnia wszystkie moje wymagania względem zachowania na drodze, które stawiam jako kierowca i dostarcza masę przyjemności z prowadzenia.  Jest doskonałym przykładem na to, że nawet jeśli samochody spalinowe zostaną wycofane ze sprzedaży, electroheadzi będą nadal mogli cieszyć się ekscytującymi samochodami. Bardzo żałuję, że nie miałem okazji sprawdzić go na zamkniętym obiekcie by w pełni poznać jego możliwości bez ingerencji elektrycznych kagańców. Niestety na drodze publicznej nie mogłem sobie pozwolić na ich wyłączenie. To trochę jakby trzymać w garażu F16 i startować nim z osiedlowej strefy zamieszkania.



By auta elektryczne zyskały większe grono zwolenników - zwłaszcza tych którzy chcą i lubią prowadzić zamiast włączać autopilota i wskakiwać na tylną kanapę - muszą być tańsze, lżejsze i mieć większy zasięg. Kluczem do sukcesu będą lżejsze i wydajniejsze baterie - niestety aktualnie stosowane układy nie sprawdzają się w samochodach.Reasumując, Taycan Turbo to absolutnie wyjątkowe i pierwsze tak dopracowane auto elektryczne skupione na prowadzeniu.  Polecam każdemu jazdę próbną tym samochodem o ile tylko nadarzy się okazja - to wyjątkowe przeżycie którego trzeba doświadczyć!




Zdjęcia: 

- Adam Passon

- Car ProMotion